"Człowiek jest tak dalece osobą, jak ma skryte i samotne życie, którego z nikim nie może dzielić. Jeśli kogoś kocham, będę w nim kochać to, co go najbardziej czyni osobą: milczącą głębię, skrytość, samotność jego osobistego życia, które może przeniknąć i zrozumieć tylko Bóg."


Thomas Merton
"Nikt nie jest samotną wyspą"



środa, 28 lipca 2010

Tatry, ludzie i ja...

Mój wyjazd w Tatry pierwotnie był podzielony na dwie zasadnicze części. Początkowe 10 dni pobytu miałam spędzić tylko ze sobą. Następne 5 dni miałam spędzić razem z częściowo mi znanymi, a częściowo nie znanymi mi osobami...

Już pierwszego dnia w schronisku moje pierwotne plany uległy zmianie. Moje długo wyczekiwane samotne wędrowanie musiało jeszcze trochę poczekać... Stało się tak za sprawą pewnego mężczyzny, z którym przyszło mi mieszkać w jednym pokoju przez 5 dni. Jakoś się tak złożyło, że podczas naszego pierwszego schroniskowego wieczoru zaproponował mi wspólne wyjście na szlak dnia następnego. Przystałam na to... Muszę przyznać, że wspinało nam się wspólnie bardzo dobrze. Spędzaliśmy ze sobą bardzo dużo czasu. Razem w górach, razem w schronisku, razem rano, razem wieczorem, razem w nocy... ciągle razem... Dużo ze sobą rozmawialiśmy, tzn. On dużo mówił, a ja głównie słuchałam. Wiele mi o sobie opowiedział... Mówił o rzeczach najtrudniejszych, najboleśniejszych... Wywarł na mnie ogromne wrażenie swoją szczerości i otwartością. Zapewne liczył na coś więcej z mojej strony, niż tylko wysłuchanie... Zostawił mi od siebie parę ciekawych słów na widokówce. Zabolało mnie trochę serce, gdy usłyszałam z jego ust, że jest naiwny... Żal mi się go zrobiło. W dniu jego wyjazdu pożegnaliśmy się kulturalnie i życzyliśmy sobie samego dobrego w dalszym życiu.

Potem to już było tylko ciekawiej, bo podrywający mnie 25-latek to nic szczególnego... W pierwszym tygodniu w schronisku w Roztoce wieczory spędzaliśmy w większym gronie. Zupełnie naturalnie udało nam się stworzyć mała schroniskową grupę, która co wieczór, przy wspólnym stole, popijając to i owo, potrafiła przegadać długie godziny. Oprócz mnie i Michała do naszych towarzyszy rozmów należały/li: Iza i Dorota (wychowawczynie z domu dziecka), Sebastian (wikary), Jacek (przedsiębiorca) i jego dwóch synów Mikołaj (11 lat) i Jędrzej (13 lat) oraz Grzegorz i Piotr (studenci prawa). Mieszanka wybuchowa. Jakiego tematu byśmy nie poruszyli, każdy miał coś ciekawego do powiedzenia. Czasami dochodziło do tego, że się prawie spowiadano Sebastianowi... :) Iza i Dorota mówiły o tym co się tak na prawdę dzieje w domach dziecka... :( Nie było to miłe... Jacek trochę opowiadał o swoich synach i o związku, w którym teraz żyje. Prawnicy - oni to dopiero byli zakręceni. Super chłopaki. Bardzo pozytywnie nastawieni do życia. Kulturalni :).

Ostatniego wieczora, kiedy jeszcze nasza schroniskowa ekipa była w komplecie, dało się wyczuć pewien smutek... Wiedzieliśmy wszyscy, że następnego dnia część ludzi wyjedzie z Roztoki i tak dobiegną końca nasze wspólne wieczory. Siedzieliśmy wszyscy razem bardzo długo. Noc była piękna. Odpoczywaliśmy na ławeczce przed schroniskiem, tuż przy drzwiach i spokojnie sobie gadaliśmy... Patrzyliśmy w gwiazdy i gadaliśmy... Jakoś się tak złożyło, że na dworze zostałam ja, Iza, Dorota i Jacek. Rozmawialiśmy o Jacka ponad 20-letnim synu (jest jego ojczymem) i tym pokoleniu ludzi. Pamiętam jak mówił, że to "stracone pokolenie" i takie tam... Szkoda mi się zrobiło Jacka, bo słychać było w głosie, że bardzo mu zależy, żeby jego synowie (młodsi) wyrośli na porządnych, samodzielnych i szczęśliwych ludzi... Trochę mnie przytkało, jak w trakcie tej rozmowy Jacek powiedział, z powagą w głosie, że mogłabym być jego córką. Uśmiechnęłam się tylko, ale przez głowę przeleciało mi parę myśli... Wychowywanie 4 synów to musi być ciężkie zadanie, a jaka odpowiedzialność... Bardzo miło będę wspominać tę rodzinkę. Iza i Dorota pozostaną w mojej pamięci, jako dwie szalone wychowawczynie. Sebastian zapalony ski tour'0wiec. Grzegorz - hipochondryk i Piotr - chodzący spokój i pełna kultura.

Z czasem dalszy ciąg moich spotkań...

poniedziałek, 26 lipca 2010

Z miłości, z miłością i dla miłości

Zapraszam do obejrzenia mojej krótkiej kompilacji z wyprawy. Miałam bardzo dużą trudność z wybraniem zdjęć :). W sumie pstryknęłam ponad 1600 fotek... Polecam oglądać to na moim kanale na You Tube w większym formacie.

Film dedykuję wszystkim tym, którzy kochają. Warto żyć dla naszych miłości...

piątek, 23 lipca 2010

Po czasie

Niezapomniany zachód słońca. Właśnie tak pięknie chowało się słońce w dniu mojego powrotu do domu.

Największa przygoda mojego życia (do tej pory) dobiegła końca. Nie ma mnie już na szlaku... Plecak rozpakowany... Sprzęt wyczyszczony i przejrzany... Za chwilę wszystko zaniosę na poddasze, zamknę w szafie gdzie będzie na mnie czekało... Przeglądam zdjęcia i wędruję w swej wyobraźni. Wspominam szlakowe i schroniskowe rozmowy. Bogaty i cenny czas to był.

Powoli...

środa, 14 lipca 2010

Jakoś tak smutno mi jest

Hm... I znowu jestem w mieście... Całe Zakopane stoi w jednym wielkim korku. Miasto zmieniło nazwę na Rozkopane.

Już jutro wyprowadzam się z Roztoki i schodzę na 5 dni do Zakopanego. Moje 10 dni sama na sam z Tatrami - niesamowity czas... Spotkani ludzie. Bardzo różni. Wszyscy bardzo cenni.

Niedziela - niezwykła.

W poniedziałek przeszłam Orlą Perć od Zawratu aż po Przełęcz Krzyżne. To było szalone, ale się udało. W sumie wyprawa zajęłami około 15 h. Ledwie doszłam do Roztoki...

Znikam

niedziela, 11 lipca 2010

Z Zakopanego

Piszę z Zakopanego. Zrobiłam sobie dzień odpoczynku. Pierwszy tydzień był bardzo intensywny. Byłam już na Rysach, Mięguszowieckiej Przełęczy pod Chłopkiem , Wrotach Chałubińskiego, Szpiglasowym Wierchu. Przeszłam już Dolinę Rybiego Potoku i Dolinę Roztoki. W przyszłym tygodniu chcę przejść szlaki wchodzące na Orlą Perć od Doliny Pięciu Stawów Polskich, ale to będzie uzależnione od pogody... Dużo by pisać o wydarzeniach zachodzących w schronisku. Nowe znajomości... Hm... Chodzę sobie po tych naszych przepięknych Tatrach i rozmyślam... Do paru ciekawych wniosków już doszłam... Więcej napiszę jak już będę w domu. Wracam do Roztoki.

niedziela, 4 lipca 2010

Tatry 2010

Bardzo zabiegana... Będę po 19 lipca. Kontakt tylko tel. (najlepiej sms).

Pa