"Człowiek jest tak dalece osobą, jak ma skryte i samotne życie, którego z nikim nie może dzielić. Jeśli kogoś kocham, będę w nim kochać to, co go najbardziej czyni osobą: milczącą głębię, skrytość, samotność jego osobistego życia, które może przeniknąć i zrozumieć tylko Bóg."


Thomas Merton
"Nikt nie jest samotną wyspą"



piątek, 18 czerwca 2010

Lepsze niż Hitchcock...


W ostatnią sobotę, 12 czerwca, odwiedziła mnie Oksana. Spędziłyśmy razem całe popołudnie i wieczór. Rozmawiałyśmy na przeróżne tematy m.in. o najbliższym wakacyjnym czasie, o podróżowaniu... Zdziwiłam się trochę, kiedy mi wspomniała, że chciałaby w te wakacje wyjechać na jakąś misję, jako wolontariusz. Nawet zaczęła już działać w tym temacie... Nie wiedziała jeszcze do jakiego kraju mogłaby pojechać. Podejrzewam, że nie zależałoby to od niej, tylko z góry by jej coś zaproponowano, albo musiałaby wybrać jakiś kraj z paru propozycji. Nie pamiętam, jak toczyła się ta nasza rozmowa, ale Oksana w pewnym momencie powiedziała, że chciałaby bardzo pojechać kiedyś do Izraela. Zapytała się mnie: "A ty Ola, chciałabyś?" Pamiętam co odpowiedziałam: "Wiesz Oksa... Nie znam chyba katolika, który nie chciałby odwiedzić Jerozolimy." Na to Oksana: "No, ale ja nie tylko ze względów duchowych, ale także ze względów kulturowych..." (kulturoznawstwo to Oksy profesja :) ). Przytaczam ten fragment naszej rozmowy, bo jest on bardzo istotny dla dalszej historii. :)

Jeszcze tego samego wieczora Oksana pokazała mi pewną stronę internetową. Wstępnie, jeszcze podczas jej obecności, przejrzałam ją. Wydała mi się interesująca. Postanowiłam, że jak już będę sama to poświęcę tej stronie odrobinę czasu. I tak też zrobiłam. Zainteresowałam się działem blogi. Od bloga do bloga, trafiłam na coś co mi się spodobało... Szukałam pewnego rozwiązania graficznego (szablonu)... Z takiego to powodu zatrzymałam się na blogu pewnej osoby, która o dziwo, mieszka w Jerozolimie. Świetnie prowadzony blog. Wszędzie porządek i ład. Bardzo dobrze czytelny. Skupiłam się na początku na tym. Treścią zainteresowałam się dopiero potem... Zauważyłam, że autorka bloga jest bardzo aktywna. Wpisy są prawie codziennie, więc postanowiłam tam wpadać co jakiś czas...

Minął poniedziałek, wtorek, środa i przyszedł czwartek - 17 czerwca. Wstaję rano. Włączam komputer. Jest około 6.30. Sprawdzam pocztę i jakoś tak postanowiłam wpaść na tego bloga. Patrzę. Wstępne spojrzenie na tytuły wpisów... "Zapraszam na wolontariat!" - czytam i zaczynam się śmiać, o kurde! Od razu myślę, że to coś specjalnie dla Oksany. Szybko przesyłam jej linka do bloga. Czekam... Czekam.... Po paru godzinach dostaję wiadomość od Oksy, że zgłosiła swoją chęć i w ogóle jest zachwycona tym blogiem i, że jej się bardzo podoba... Dalsza akcja potoczyła się bardzo szybko. Wymiana e-maili i proszę bardzo... Następnego dnia, w piątek wieczorem, dostaję wiadomość od Oksany, że została przyjęta na ten wolontariat... Leci do Izraela! Na dwa miesiące. :) Łzy radości... Hm... Trudno w to wszystko uwierzyć... Zadziało się... Marzenia się spełniają...

Na razie Oksa w kosmos nie leci (patrz zdjęcie). Musi jej wystarczyć Jerozolima. :)



SHALOM
Wszystkim

1 komentarz: