Domowo, czyli zadaniowo. Kolejna wizyta w domu z serii - szybki przyjazd, zmiana drutu lub jego podkręcenie i szybki odjazd... Mazowsze skąpane w słońcu. Temperatura cudowna. Zaliczyłam już na rowerze rundkę po mieście. Oczywiście nie obyło się bez załatwienia paru spraw, czyli: oddanie mamusinych książek do biblioteki i zapłacenie koszmarnej kary za ich przetrzymanie (konkretnie 117 zł wr............), potem wizyta na poczcie i zapłacenie rachunków, następnie wizyta u mojej ortodontki. Aktualnie jestem już po drugiej kawie i czekam na przyjazd z pracy siostry. Nie wiem co będziemy robić... Mama już mi tu coś sugeruję, że może pojedziemy na zakupy jakieś,bo tu i tam są promocje. Jak zawsze radości u mnie nie było z tego powodu, bo ja raczej nie przepadam za bieganiem po sklepach i mierzeniem ciuchów, czym doprowadzam mamę i siostrę prawie do rozpaczy :)... Hehehehe...
Walczę z bólem głowy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz